Leszek Aleksander Moczulski
przywidzenia
To Ofelia. W nocy u niej był kochanek.
To jest brama, to są schody.
A tłum dobrze opłacony
pod oknami woła „Hamlet”.
Szekspir w szklanki im dołowa.
Mówi: nic, doprawdy nic,
przejdzie do białego ranka,
świt, polewaczka zmyje bruk.
Czy coś było?
Nic nie było.
Do białego ranka przejdzie.
Trzeba ranek rozporządzić,
twardy rankiem zbudzić bruk.
Nic panowie to jest nic.
Ziele sypać i doglądać.
Mała lilia noc zakryje,
noc, łopiany i szaleje.
Tę dziewczynę od Szekspira
mnie zostawcie. To Ofelia.
Polewaczka zmyje bruk.
To nie ona, to ja z wami
od tej nocy tak pijany.
Aż zakurzy się to szkło.
Ciągną bagna swoje treści,
roztumani się gdzieś liść.
Mała lilia noc zakryje.
Nie przebije się z dnia nic.
Tylko tłum dobrze opłacić.
Dykcja, dykcja, żeby nocą przed oknami
ktoś krzyczał „Hamlet”, „Hamlet”
Ironicznie i poważnie i odważnie.
Śmiech od rana. Można żyć.
z tomu „Głosy powrotu”, 1981
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz