7/26/2014

HAMLET Akt I Scena 3 [Barańczak]

Komnaty Poloniusza na zamku w Elsynorze.

Wchodzą Laertes i jego siostra Ofelia.

LAERTES
Bagaże już na pokładzie. Bądź zdrowa,

Siostro, i proszę: gdy wiatr będzie sprzyjał
I jakiś statek popłynie do Francji,
Nie prześpij takiej okazji i napisz.

OFELIA
Jak możesz wątpić?

LAERTES
A co do Hamleta,
Traktuj te jego kapryśne zaloty
Jako rzecz mody lub temperamentu.
To coś takiego jak fiołek na wiosnę:
Śmiały, lecz prędko więdnie; pachnie słodko,
Ale tej woni starcza na minutę,
I tyle.

OFELIA
Tylko tyle?

LAERTES
Tylko tyle.

Tak już w naturze jest, że gdy się rośnie,
Wzrasta nie tylko moc i masa mięśni,
Ale rozwija się też w gmachu ciała
Wewnętrzna służba umysłu i duszy.
Hamlet w tej chwili może cię i kocha
I jego czystych intencji nie kala
Niegodny podstęp; lecz musisz się strzec.
Wielki pan nie jest panem swojej woli - 
Jest niewolnikiem swego urodzenia.
Jemu nie wolno, tak jak zwykłym ludziom,
Dbać przede wszystkim o siebie - od tego,
Jak on postąpi, zależy dobrobyt
I bezpieczeństwo całego królestwa.
Jego decyzje są ograniczone
Głosem i zgodą pospólnego ciała,
Któremu on jest głową. Jeśli zatem
Wyzna ci miłość, uwierz mu jedynie
W tej mierze, w jakiej - przy swojej pozycji - 
Poprze wyznanie czynem: a w tej kwestii
Ostatnie słowo ma nie on, lecz Dania.
I zważ, na jaki uszczerbek narazisz
Swoją cześć, jeśli nazbyt łatwowiernie
Przychylisz ucha do jego piosenek,
Jeśli mu oddasz serce, a skarb cnoty
Wydasz na pastwę natarczywej żądzy.
Strzeż się, Ofelio, pilnuj się siostrzyczko:
Gdy twoje serce wyrywa się tam,
Gdzie wre bój zmysłów - ty zostawaj z tyłu.
Dziewczyna traci cnotę nawet wtedy,
Gdy tylko księżyc ogląda jej wdzięki.
Wcielona czystość też nie ujdzie oszczerstw.
Młodziutkie pąki niszczy nieraz robak,
Zanim się jeszcze zdążyły rozwinąć,
A zaraźliwe wyziewy najbardziej
Szkodą nam w świeże i rośne poranki.
Lęk niech ci będzie tarczą. Serce młode
Zbyt często działa na swą własną szkodę.

OFELIA
Dobrze, braciszku, przyrzekam, że wezmę
Sobie do serca tę lekcję czujności.
Lecz ty sam nie bądź jak ci kaznodzieje,
Co pchają nas na stromą i ciernistą 
Ścieżkę do nieba, a sami tymczasem
Na libertyński, rozpasany sposób
Zwiedzają szlaki miłosnych podbojów
I z własnych kazań nic sobie nie robią.

Wchodzi Poloniusz.

LAERTES
O mnie się nie bój. Ale czas mi w drogę. -
Ojciec! To dobrze, że znów się żegnamy:
Błogosławieństwo lepsze, gdy podwójne.

POLONIUSZ
Ty jeszcze tutaj? Na pokład, na pokład!

Wiatr już dłoń kładzie na ramieniu żagla,
Statek na ciebie tylko czeka. W drogę!
Z błogosławieństwem weź te parę przestróg
I zapisz je w pamięci. Niestosownej
Myśli nie zmieniaj w słowo ani w czyn.
Z ludźmi bądź prosty, ale nie prostacki.
Przyjaciół, zwłaszcza tych wypróbowanych,
Przykuj do serca stalową obręczą,
Lecz nie podawaj ręki pierwszym lepszym
Nieopierzonym chłystkom. Strzeż się zwady,
Ale gdy do niej dojdzie, niech przeciwnik
Ciebie się strzeże. Wysłuchuj każdego,
Mów do niewielu. Wobec innych bądź
Krytyczny, lecz ich głośno nie krytykuj.
Żyj na poziomie, na jaki cię stać,
Ale nie szalej; ubieraj się dobrze,
Lecz bez przesady, bowiem strój to człowiek,
A już szczególnie we Francji, im wyżej
Kto stoi, tym jest bardziej na to czuły.
Pożyczek nie bierz ani nie udzielaj,
Bo dług to zawsze strata - czy pieniędzy,
Czy przyjaciela; zresztą pożyczanie
Z gospodarnością nie bardzo się godzi.
A najważniejsze, byś zawsze był wierny
Samemu sobie i - co za tym idzie
Jak noc za dniem - byś innym też nie kłamał. 
Bądź zdrów. I niechaj to błogosławieństwo
Utwierdzi w tobie wszystkie owe prawdy.

LAERTES
Żegnam się z tobą najpokorniej, ojcze.

POLONIUSZ
Czas już na ciebie. Idź, słudzy czekają.


LAERTES
Bywaj mi zdrowa, Ofelio; pamiętaj,

Co powiedziałem.

OFELIA
Trzymam to w szkatułce
Pamięci, której klucz bierzesz ze sobą.

LAERTES
Żegnajcie!


Wychodzi.

POLONIUSZ
Cóż on ci mówił, Ofelio?

OFELIA
Ach, mówił coś tam o księciu Hamlecie.

POLONIUSZ
I w samą porę. Mnie też mówiono,
Że od niedawna Hamlet spędza wiele
Czasu przy tobie, a i ty bynajmniej
Swojej uwagi księciu nie odmawiasz.
Jeśli to prawda, co mi powiedziano
(A powiedziano w trybie ostrzeżenia),
To muszę stwierdzić, że za mało dbasz 
O dobre imię godne mojej córki.
Powiedz mi prawdę: Co jest między wami?

OFELIA
Ostatnio Hamlet składał mi dość często
W ofierze swoje uczucia.

POLONIUSZ
Uczucia?

Eee! Pleciesz głupstwa jak naiwna gąska,
Bez doświadczenia w takich sytuacjach.
Widzę, że wierzysz w te "ofiary uczuć"?

OFELIA
Och, ojcze, sama nie wiem, co mam myśleć.

POLONIUSZ
Ja cię nauczę, co masz myśleć. Myśl,
Że jesteś dzieckiem, za dobrą monetę
Biorącym owe fałszywe "ofiary".
Ofiarą sama możesz paść, jeżeli
Nie zaczniesz bardziej się cenić; i możesz
(Jeżeli warto ciągnąć tę grę słów)
W ofierze przynieść mi taki podarek,
Że w oczach świata ojciec twój się stanie
Ofiarą losu.

OFELIA
On o swych uczuciach
Mówił jak człowiek do głębi uczciwy.


POLONIUSZ
Ta głębia płytsza jest, niż ci się zdaje.

OFELIA
A słowa swoje popierał przysięgą
Na wszystkie niemal świętości.

POLONIUSZ
Tak, sidła

Na głupie ptaszki! O przysięgi łatwo,
Gdy językowi dodaje energii
Krew wrząca w żyłach. To są fajerwerki:
Więcej w nich blasku niż żaru i gasną,

Ledwie wybuchły - bo są ogniem sztucznym,
A nie prawdziwym. Od tej chwili, córko,
Bądź oszczędniejsza w gospodarowaniu
Swoją panieńską obecnością; naznacz
Za towarzystwo swoje wyższą cenę
Niż samo tylko wezwanie, byś przyszła.
Co do Hamleta, wierz mu tylko tyle,
Ile się wierzy młodemu mężczyźnie, 
Który na znacznie dłuższej chodzi smyczy
Niż ty, Ofelio. Krótko mówiąc, nie wierz
Jego przysięgom: to są pośrednicy
Przebrani w stroje o mylącej barwie,
Orędownicy złej sprawy, rajfurzy
Z miną świętoszków, przybieraną po to,
By łatwiej nas omamić. Raz na zawsze:
Nie życzę sobie - powiem bez ogródek -
Abyś spędzała czas jak nie należy,
To jest na flirtach lub rozmowach z księciem.
Słyszałaś? Możesz iść do swoich zajęć.

OFELIA
Słucham cię, ojcze. 

Wychodzą.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz